piątek, 4 lutego 2011

Śledziu o Jeżu

Dzisiaj ukazała się kolejna recenzja filmowej wersji "Jeża Jerzego" - tym razem autorstwa Śledzia. Ryba posłodził nam ogromnie - i nie ma co ukrywać, przyjemne to było jak cholera. Oto fragment recenzji:

mam nadzieję, że ilość czytelników serii zostanie w kinie masowo przykryta ludźmi nieznającymi komiksu. Ci oberwą obuchem w łeb - przyzwyczajeni do zabawnych, jak martwy szczeniak pływający w kałuży, dialogów z polskich komedii - dostaną i slapstick i wulgara i makabrę i kung-fu i aksziona, którego nie powstydziłby się Tony Scott.

Całość do przeczytania tutaj.

Brak komentarzy: