
czwartek, 31 lipca 2008
Moje mędrkowanie

środa, 30 lipca 2008
Miś 2

W planach miałem pisanie kolejnych tekstów dla Misia, ale w międzyczasie Kamil przestał być redaktorem naczelnym - o ile dobrze pamiętam przeszedł do działu kultury w tygodniu Wprost.
Miś

Podwójne uderzenie

poniedziałek, 28 lipca 2008
W cieniu Konstruktora

Ciąg dalszy, czyli kłopoty

piątek, 25 lipca 2008
Koniec świata

Potwory i jeszcze raz potwory

wtorek, 22 lipca 2008
Każdy ma takiego ucznia, na jakiego sobie zasłużył

Czary Mary

poniedziałek, 21 lipca 2008
Ballada o Edwardzie - wersja komiksowa

Rok 2003 był dla mnie bardzo owocny, jeżeli chodzi o publikacje komiksowe - na rynku ukazało się aż 6 albumów, do których napisałem scenariusz. Szczególnym sentymentem darzę Balladę o Edwardzie, która jest komiksową wersją mojego opowiadania pod tym samym tytułem. Komiks powstał we współpracy z Jakubem Rebelką i do tej pory jestem pełen uznania dla jego kunsztu. Z takim talentem Jakub już dawno powinien zrobić wielką karierę na tzw. Zachodzie. Szkoda, że realia rynku komiksowego w Polsce nie pozwalają artystom kalibru Rebelki na rozwinięcie skrzydeł. A wracając do Ballady, to jedyne czego żałuję, to jakość jej wydania. Niestety, w tamtym czasie zrobienie dobrej klejonej oprawy nie było standardem, a moda zakazywała szycia grzbietów w komiksach (Tomek Leśniak tłumaczył mi, że szyty grzbiet w komiksie wygląda nieprofesjonalnie - nie jestem jednak w pełni przekonany do tej koncepcji, choć zgadzam się, że klejona oprawa wygląda bardziej elegancko). Efekt był taki, że komiks potrafił rozpaść się już w pierwszym czytaniu. Szkoda też, że wydawnictwo Graficon nie było w stanie udźwingąć finansowo lepszej jakości papieru i druku - straciły na tym bardzo malarskie kadry Jakuba (w porównaniu z oryginalnymi planszami, reprodukcje są zaledwie cieniami). Nie wypada mi jednak za bardzo kręcić nosem - Graficon był wydawnictwem w zasadzie działającym non profit, skupionym na publikowaniu komiksów spoza komiksowego main streamu - w serii Zarysowane zeszyty ukazał się choćby pierwszy tom Plasteliny Krzyśka Ostrowskiego). Może kiedyś doczekam się wznowienia Ballady w adekwatnej do jakości rysunków formie?
Afryka dzika

Na przełomie wieków polską kinematografię opanowała epidemia adaptacji lektur szkolnych. Na fali tego typu produkcji powstała nowa wersja W pustyni i w puszczy Henryka Sienkiewicza. Za taką, a nie inną strategią produkcyjną stała prosta kalkulacja - adaptacje lektur mogły liczyć na masową widownie, ergo miały szansę zarobić. A ponieważ tak kalkulować potrafią nie tylko producenci filmowi, lecz także wydawcy, nie trzeba było długo czekać na pojawienie się komiksowego odpowiednika filmowych bryków. Na początku 2001 roku, kiedy było już wiadomo, kiedy odbędzie się premiera filmu W pustyni i w puszczy, otrzymałem z wydawnictwa Egmont propozycję napisania scenariusza wersji komiksowej. Do tej pory wszystkie moje scenariusze komiksowe były oparte wyłącznie na własnych pomysłach - tu miałem okazję zrobić coś nowego. Dodatkowo książka Sienkiewicza przywoływała dobre wspomnienia z dzieciństwa. Dlatego też zgodziłem się wziąć udział w tym projekcie. Na początek napisałem parę stron scenariusza na próbę. Tekst spodobał się na tyle, że podpisaliśmy umowę. Na napisanie całości miałem miesiąc. Komiks miał mieć dokładnie 80 stron, dlatego pisząc scenariusz musiałem bardzo dokładnie zwracać uwagę na objętość kadrów i ich rozplanowanie. Oczywiście, to co sobie wymyśliłem nie zostało w całości wykorzystane przez rysownika (Wiesław Dojlidko) - i tak byłem zdziwiony, jak wiele moich przewidywań co do wyglądu poszczególnych stron zostało uwzględnione. Pracę zacząłem standardowo - od lektury książki. Pierwsze czytanie potraktowałem dość luźno - nie robiłem notatek, pozwoliłem sobie smakować książkę. Z przykrością stwierdziłem, że po latach smak zmienił się na gorsze (jako dziecko nie zauważałem "nici", za pomocą których zszyta była fabuła). Drugie czytanie było już zupełnie pozbawione przyjemności - przypominało polowanie: zamiast strzelby miałem ołówek, a dzikiego zwierza zastąpiły wątki, które sobie skrupulatnie wypisywałem. Z przerażeniem zacząłem liczyć zwięrzęta, które położył trupem dzielny Staś i mnogość niepoprawnych politycznie dialogów i scen... Na tym etapie unaoczniło się to, z czego zdawałem sobie sprawę od początku - na osiemdziesięciu stronach komiksu nie sposób zawrzeć całości książki. I w tym miejscu trzeba było sięgnąć po nożyczki. Musiałem pożegnać się z wieloma scenami i sekwencjami, które mi się podobały, na rzecz tych, które pasowały do koncepcji adaptacji, którą sobie założyłem. Kiedy miałem już ustaloną mapę wątków przystąpiłem do ostatniej lektury - tym razem skupiłem się na dialogach. Chciałem nimi przesiąknąć tak, żeby zmieniać je i uzupełniać zgodnie z duchem Sienkiewicza. Czy mi się to udało - to już pozostawiam ocenie Czytelników. Na samym końcu przyszła pora na pisanie. Szło mi dość szybko i po dwóch tygodniach miałem gotowy scenariusz. Wydawca poprosił o drobne poprawki, także rysownik zgłosił potrzebę kilku niewielkich zmian. Zajęło mi to dwa, trzy dni. A potem już tylko pół roku czekania na rysunki i komis ujrzał światło dzienne.
niedziela, 20 lipca 2008
Jeż Jerzy kontra Pietia "Blizna" Pawłow

sobota, 19 lipca 2008
Jeż z probówki

piątek, 18 lipca 2008
W rytmie hip-hopu


Numeracja wsteczna

Jeż numer 4

Trochę straszno, trochę śmieszno...

czwartek, 17 lipca 2008
Jerzy staje się wrogiem publicznym

Powrót do przeszłości

Czyli trochę się będę chwalił. Na początek pierwszym albumem Jeża Jerzego dla dorosłych. Nie był to pierwszy występ Jerzego w wersji książkowej - wcześniej ukazał się jeden tom Jeża Jerzego dla dzieci - wydawcą było Piąte Piętro, dla którego zresztą Jeż pozostał pierwszą i jedyną publikacją. Ponieważ jednak wspólnie z Tomkiem Leśniakiem, który jest współtwórcą serii, podjęliśmy decyzję o uśmierceniu wersji dziecięcej Jerzego, konsekwencja nakazuje skupić się na wersji dorosłej. A ta, publikowana w odcinkach przez Ślizg (od 1995 roku aż do zamknięcia pisma), miała swój debiut albumowy w 2002 roku nakładem wydawnictwa Egmont. Znalazły się w niej krótkie, nie powiązane z sobą ściśle epizody przygód Jerzego. W 2005 roku ukazała się wersja "de luxe", czyli twarda oprawa i dodatkowe strony. Do tej pory ten album, to jedna z lepiej sprzedających się części Jerzego - chociaż, gdy ja ją przeglądam, to ponad 10 lat, które minęły od czasu powstania historyjek z Jeża Jerzego nie dla dzieci wydaje mi się wiecznością, a moje scenariusze dalekie od doskonałości.
Subskrybuj:
Posty (Atom)