Chmielewski, Baranowski i Christa - nie mam wątpliwości, że właśnie ta trójka ukształtowała moją komiksową wrażliwość. Uwielbiałem absolutnie wszystko, co wyszło spod ich piór. I zauroczenie ich twórczością nie minęło mi do dziś. Z tej trójki Wielkich Mistrzów nie poznałem osobiście tylko Janusza Christy. Choć okazja była świetna - Egmont stworzył serię wydawniczą komiksów dla dzieci (Czary Mary), w ramach której ukazywały się reedycje Kajka i Kokosza oraz mojego i Leśniaka Tymka i Mistrza. Żeby serię lepiej wypromować wydawnictwo zorganizowało serię spotkań w Empikach. Jedno z takich spotkań odbyło się w Trójmieście - miał się na nim pojawić Christa. Niestety, ja nie mogłem wtedy wyrwać się z Warszawy i pojechał tylko Tomek. Wrócił z bagażem doskonałych anegdot zasłyszanych wprost od autora Kajka i Kokosza. Słuchałem z żalem, że nie dane mi było poznać tych opowieści z pierwszej ręki. Pocieszałem się jednak, że będę miał jeszcze okazję spotkać się z Panem Januszem. Przeliczyłem się. Czas płynął szybciej, niż mi się wydawało. Piętnastego listopada Christa zmarł. Pozostały jego komiksy - nieśmiertelne, tego jestem pewien.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz