W 2006 roku we Frazie ukazało się moje kolejne opowiadanie - Klejnoty hrabiny. Głównym bohaterem był niezbyt rozgarnięty prywatny detektyw, który nie wiedzieć jak potrafił znaleźć chętnych do korzystania z jego usług. Tym razem miał do rozgryzienia naprawdę twardy orzech - w jednym z najbogatszych domów w mieście doszło do bezczelnej kradzieży. Świadków brak, do tego mieszkańcy domu zamiast garnąć się do pomocy, utrudniają śledztwo, ewidentnie chroniąc jakieś swoje tajemnice. Detektyw porusza się w tym gąszczu poszlak i śladów z gracją słonia w składzie porcelany, co zresztą nie przeszkadza mu być na swój sposób skutecznym.
Pierwotnie Klejnoty hrabiny napisałem na zamówienie pewne agencji reklamowej. Sam tekst nie miał niczego reklamować. Chodziło o to, że opowiadanie miało być wydrukowane w bardzo urozmaicony poligraficznie sposób (tekst miał być bogato ilustrowany) - i tym samym pokazywać możliwości klienta agencji, którym była drukarnia... Ostatecznie jednak pomysł wydania tego typu broszury upadł. Odniosłem z tego taką korzyść, że zostałem z, w moim odczuciu, przyzwoitym tekstem w szufladzie. Przez jakiś czas przetrzymałem w niej Klejnoty, a gdy sobie o nich przypomniałem, wysłałem do Frazy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz